Tekst ekspercki autorstwa dr n. hum.
Justyny Korzeniewskiej – psychologa dziecięcego, eksperta
Fisher-Price®
Rodzice, którzy chcieliby zrozumieć,
jak czuje się ich maleństwo w podróży, powinni przypomnieć sobie
„Podróże Guliwera” J. Swifta. Tytułowy bohater po rozbiciu
statku wylądował w Krainie Liliputów, gdzie był Człowiekiem
Górą. Druga morska przygoda zawiodła go do Krainy Olbrzymów, w
której odczuł przytłaczającą wielkość otoczenia. Guliwer
przeżywał te doświadczenia jedno po drugim, a mimo to były dla
niego trudne. Jak radzi sobie z tym małe dziecko, które
jednocześnie czuje się za małe i za duże?
Maluszek w podróży czuje się jak
olbrzym o ogromnych
potrzebach, bo brakuje mu większej przestrzeni, możliwości ruchu,
ciekawych wrażeń. Natomiast przy
wykonywaniu codziennych czynności staje się prawdziwym
„okruszkiem”, dla którego
sztućce i naczynia są niewygodne, porcje jedzenia za duże, a te
czynności trudne. To wszystko razem jest męczące i przykre, co
widać w zachowaniu i nastroju dziecka. Danie mu większej
przestrzeni jest niewykonalne, bo wielkości samochodu czy metrażu
przedziału pociągu rodzic zmienić nie może. Natomiast
dostosowanie przedmiotów do potrzeb, wielkości ciała i poziomu
sprawności dziecka jest możliwe.
Kubek
niekapek 3w1 (Y3532) albo
Kubek niekapek ze słomką
(Y3543) oraz Podróżne
sztućce (Y3507) i Podróżny pojemniczek (Y6537)
od Fisher-Price® są bardzo
wygodne dla dziecka. Rodzic też odczuje ich funkcjonalność,
doświadczając łatwości ich zapakowania, użycia, a potem umycia.
Nowatorskie pomysły godzą potrzeby dziecka i wygodę rodzica, np.
regulowane uchwyty pomagają maluchowi wygodnie trzymać kubek, a
rodzicowi umieścić go w każdym schowku.
Dzieci
pragną być niezależne,
gdy tylko osiągają podstawowy poziom sprawności. Domagają się
samodzielności - podczas posiłków, ubierania czy mycia. Żeby te
czynności nie kończyły się katastrofą dla nich i bałaganem dla
otoczenia, warto stworzyć im sprzyjające warunki. Dobrze jest dać
dziecku wyprofilowane sztućce i możliwość odkrywania jedzenia po
swojemu. Dzięki temu szybciej osiąga sprawność w tych
czynnościach, czyli umiejętność zjedzenia, a nie zniszczenia
jedzenia. Przy okazji rodzic zapobiega problemom z odżywianiem, bo
zdecydowanie mniej jest niejadków wśród dzieci jedzących
samodzielnie niż karmionych przez dorosłego.
Szczególnym wydarzeniem jest spożywanie
posiłków przez maluszka w podróży. Dziecko nie
umie jeszcze odraczać zaspokojenia swoich potrzeb,
dlatego domaga się jedzenia i picia nawet w niesprzyjających
warunkach, np. podczas spaceru i zwiedzania albo w czasie jazdy. Dla
maluszka w podróży wszystko
jest nowe i ekscytujące, tak
samo jak dla Guliwera były obyczaje Liliputów i pomysłowość
Olbrzymów. Dlatego dziecko na otoczenie reaguje żywiołowo i jest
niecierpliwe podczas picia i jedzenia. Nawet gdy bardzo potrzebuje
posiłku, to chce go mieć jak najszybciej za sobą i wrócić do
„odkrywania świata”.
Dobry sprzęt to warunek konieczny
sprawnego przeprowadzenia trudnej procedury karmienia w
niesprzyjających okolicznościach, a rodzic dobrze przygotowany do
tego wyzwania to wspaniały towarzysz. W tym punkcie podróże
maluszka przewyższają przygody
Guliwera, który zwiedzał świat samotnie i tęsknił za dobrym
kompanem.
Autor tekstu: dr n. hum. Justyna
Korzeniewska – psycholog dziecięcy, ekspert Fisher-Price®
Niekapki są niezbędne. A to marka dobrej jakości.
OdpowiedzUsuń