poniedziałek, 6 czerwca 2016

Dwa miesiące z życia Oli




Dziś nasza Ola rozpoczyna trzeci miesiąc życia. Nawet nie wiem kiedy to zleciało. 
Pamiętam ten czas wyczekiwania na jej przyjście. Codziennie liczyłam dni do jej narodzin. Dłużyło się strasznie bo wiadomo jak to jest jak się z całych sił na coś czeka. A to "COŚ" okazało się już drugim najwspanialszym prezentem od życia jaki mogliśmy dostać.
Jakie były te dwa miesiące Oli?
Ola okazała się bardzo grzecznym dzieckiem do ubiegłego tygodnia. Byliśmy na tygodniowym wypoczynku na wsi - bo mamie wysiadła psychika. A wiadomo jak to babcie i ciocie ujrzą malucha to każda chce się nacieszyć, bawić, niańczyć. Tym sposobem Ola spędzała całe dnie na rękach. Gdy wróciłyśmy do domu chciała mnie zamęczyć. Bo przecież nie będzie leżeć jak może mieć innych wiele atrakcji od zabawy, słuchania piosenek po zwiedzanie mieszkania i ciągłe wiszenie na cycu.
Mimo tego nie mam co narzekać na dzieciątko, które praktycznie nie umie płakać, w nocy już powoli daje się wysypiać i ogólnie jest spokojne i zdrowe bo brzuszek zaboli tylko wtedy jak mama zje coś co i jej samej nie sprzyja.

Olusia od początku jest na piersi z niewielkim ekscesem szpitalnym gdzie została przeze mnie dokarmiana modyfikowanym mlekiem.
Urodziła się drobna bo ważyła 2830 i spadła na wadze do 2560. Jednak po wyjściu ze szpitala, gdy ja zaczęłam powoli dochodzić do siebie karmiłyśmy się tylko piersią i na cycu Olusia rośnie w mgnieniu oka. Przybywa kilogram na miesiąc.

Jeśli chodzi o postępy rozwojowe to od dwóch tygodni Ola zaczyna wydobywać z siebie pierwsze dźwięki - "A-gyy". Od początku była bardzo silna co nawet zaskoczyło naszą Panią pediatrę, pięknie już trzyma główkę, kopie nóżkami, wierzga, powoli chwyta w rączkę palec czy smoczek i tym ostatnim już nawet potrafi rzucać.
Od kilku tygodni skupia uwagę na twarzach, rozpoznaje bliskich, uśmiecha się. A mnie ten uśmiech dodaje skrzydeł i energii mimo, że czasem padam na twarz ze zmęczenia.

Od kilku dni zaczyna się ślinienie. Być może dziąsełka zaczynają już przygotowywać się do kiełkowania ząbków.

I tak dwa miesiące zleciały nam nie wiadomo kiedy, pełne wspomnień, zdjęć, uścisków i przesycone radością i miłością jakie przyniosła ze sobą do naszego domu ta maleńka istotka. Nasz cud....


2 komentarze:

  1. Piękny ten cud! Wspaniale rośnie i ani się obejrzysz jak będziesz ją za rączkę prowadziła na plac zabaw :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za odwiedziny i dodany komentarz.