poniedziałek, 29 grudnia 2014

Niezawodny WADER

Grudzień dla mojego Krzysia był bardzo obfitym miesiącem pod względem prezentów. Przez cały rok nie dostał tylu zabawek co w grudniu.
Mikołaj był bardzo szczodry już od 6 grudnia. Ale to świadczy tylko o tym, że mój synek jest bardzo grzecznym dzieckiem i zasłużył sobie na tyle prezentów:)
Św Mikołaj tak rozpieścił Krzysia, że ten codziennie zaglądał pod poduszkę sprawdzając czy przypadkiem czegoś tam nie ma:)

6 grudnia Św Mikołaj przyniósł mojemu synkowi piękny prezent dużych rozmiarów. Była to ciężarówka z naczepą firmy WADER. Długa, kolorowa - marzenie mojego synka. Na dużych rozmiarów kontenerze może on przewozić swoje zabawki i misie, po zdjęciu kontenera siada na auto i odpychając się nogami jeździ po całym mieszkaniu!
Jest to już trzecia zabawka firmy WADER w naszym domu dlatego też zdążyliśmy poznać jakość tych produktów. Są to zabawki wysokiej jakości, nie niszczą się mimo, że Krzyś ich nie oszczędza. Są trwałe, wytrzymałe, a jedynie co jest uszkodzone to naklejka:)
Krzyś uwielbia te zabawki, ja również jestem zadowolona bo pięknie wyglądają i służą dziecku na długo.
Nie znoszę zabawek, którym za dwie minuty po wyjęciu z pudełka odpada kółko, łamie się jakaś część czy schodzi farba. Nie znoszę tej tandetnej "chińszczyzny", która nic nie jest warta a kosztuje nie mało. 

Zabawki WADER polecam każdemu bo już bardzo dobrze je poznaliśmy. Doskonała jakość w przystępnej cenie.  
Fantastyczne dla dzieci, idealne na prezent.








3 komentarze:

  1. Wspaniale patrzeć na szczęśliwą buzię właściciela ciężarówki. Mój syn też taką miał i bardzo długo się nią bawił najpierw w domu, a później kilka lat w piaskownicy.

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię zabawki Wadera za ich solidne wykonanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo solidna marka. Mój Filip też miał podobny wraz z kuzynem z górki zjeżdżali na nim, biorąc pod uwagę że waga 30 kg i chodnik betonowy pół dnia zabawy i zaledwie jedno kółko trochę się uszczerbało. A koniec autka był gdy Filip postanowił schować autko do garażu, pech chciał że wstawił za auto i rano gdy mąż wyjeżdżał z garażu to .... no i wiadomo :-(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za odwiedziny i dodany komentarz.